Wybory odbyły się w atmosferze skandalu, który skutkował dymisją niemal wszystkich ,,leśnych dziadków,, z KBW. Potem jakimś cudem doliczono się głosów i teraz wszystko podobno jest wporzo i tylko Kaczyński, jak zwykle dymi.
Dochodzą mnie słuchy, że wybory nie były sfałszowane, tak przynajmniej zadekretował Prezydent i Premiera, więc właściwie dlaczego ,,leśne dziadki,, się zdymisjonowały, skoro miała miejsce tylko nieistotna aszybka?
Przecież jak wnuk takiego sekretarza Czaplickiego zapyta go kiedyś: dziadku, a jak wyglądała ta twoja praca w Państwowej Komisji Wyborczej i on odpowie, że niedość że gen. Jaruzelski załatwił mu tę fuchę ( obciach k..wa w c..j ) to jeszcze chcąc być w prawdzie będzie musiał powiedzieć, że odszedł w atmosferze skandalu?
Czemu on i inni członkowie na to pozwalają i nie prowadzą strajku okupacyjnego, żeby oddano im honor?